Gazeta świąteczna, nr 49, 24 XI / 7 XII 1913
Z parafji Kiczkowskiéj [...]:
Nadeszła i dla nas chwila przebudzenia. Przy usilnych staraniach p. Rokickich założyliśmy tu kółko rolnicze, do którego na członków zapisało się 43 gospodarzy. Ci wybrali z pomiędzy siebie zarząd, w którym przewodniczącym jest p. Jan Rokicki, skarbnikiem Jan Jarzębski, pisarzem Władysław Duszczyk, gospodarzem kółka Marcin Miros, członkami zaś: ksiądz proboszcz Gajewicz, W. Gręziak, J. Ryfka, J. Rżysko i M. Zdunek. W tydzień późniéj, dnia 16 listopada, założona też została u nas straż ogniowa; na razie zapisało się do niéj 50 ochotników. Wybrano zarząd i na następnych zgromadzeniach obradować będziemy nad zebraniem pieniędzy na konieczne wydatki. Ma też powstać wkrótce i książnica przy ochronce w domu parafjalnym we wsi Kiczkach. Dużo jeszcze mamy do zrobienia, ale tymczasem krzątamy się około utrwalenia tego, cośmy rozpoczęli.
Czytelnik Władysław D.
Gazeta świąteczna, nr 34, 12/25 VIII 1912
Chciałbym, aby ogół dowiedział się za pośrednictwem Gazety Świątecznéj o pięknym czynie, który, daj Boże, aby w całym kraju naszym był naśladowany. Wobec panującéj niepogody i spóźnionéj pory zbiorów, byłem, jako właściciel folwarku, w bardzo trudném położeniu, potrzebując naraz wiele rąk do pracy, aby ratować nadgniłe jarzyny i resztę ozimin. W święto Wniebowzięcia N. Maryji Panny po nabożeństwie opowiedziałem o swéj trosce sąsiadom parafjanom kiczkowskim, i nadmieniłem, że wielką uczyniliby mi przysługę, gdyby zechcieli za zapłatą dopomódz w ukończeniu żniwa. Na drugi dzień z radością w sercu zobaczyłem przeszło 70-ciu gospodarzy z kosami i furmankami, ochoczo przybyłych. Jakże dzielnie wzięli się do pracy! Każdy pracował za dwóch. Nie byłoby to dziwném, gdybym za sowitą zapłatę znalazł robotnika; ale gdy po skończonéj wesoło całodziennéj pracy chciałem sąsiadom-gospodarzom płacić, jednomyślnie odmówili. — Myśmy przyszli pomódz dziedzicowi z ochoty! — odrzekli. Nie mogąc inaczej okazać wdzięczności, jaką serce moje jest przepełnione, składam oto za pośrednictwem Gazety wszystkim gospodarzom wsi Kiczek, Posiadał, Piaseczna i Dzielnika serdeczne podziękowanie i „Bóg zapłać“ za pomoc okazaną mi nie dla zarobku lub jakiéjkolwiek własnéj korzyści, lecz jedynie przez życzliwość sąsiedzką. Daj Boże, aby serdeczna życzliwość łączyła nas wszystkich
Jan Rokicki.
Kurjer warszawski, nr 358, 29 grudnia 1910
Ś. † P
EMILIA CHRISTOPH
opatrzona św. Sakramentami, po długich i ciężkich cierpieniach zasnęła w Bogu dnia 28-go grudnia 1910 roku, przeżywszy lat 63, w Kiczkach. Pogrążeni w głębokim smutku: brat i rodzina zawiadamiają krewnych, przyjaciół i znajomych o nabożeństwie żałobnem, odbyć się mającem w kościele parafjalnym w Kiczkach, d. 30-go b. m. t, j. w piątek, zrana, a następnie o eksportacji zwłok, zaraz po nabożeństwie, na cmentarz parafjalny.
Gazeta świąteczna, nr 20, 7/20 V 1906
Dnia 28 kwietnia były w gminie Cegłowskiéj wybory na pełnomocników i podwójta. Jak wiadomo, parafja Cegłowska o mało nie cała składa się już z mankietników, a i w Kiczkowskiéj jest ich bardzo dużo. Obie te parafje stanowią jedną gminę. Otóż gdy się ludziska zgromadzili, to zamiast obrać ludzi porządnych, sumiennych, rzetelnych, oni dawaj się kłócić pomiędzy sobą! Jedni mówią: nasza wiara lepsza! — drudzy; nasza lepsza! Jedni mówią: wybierzemy dobrego, prawdziwego katolika, — a cegłowiaki mówią: — wybierzemy swojego. I dawaj się kłócić i kołować przeszło dwie godziny. Nareszcie, że było więcéj mankietników, więc oni wybrali po swojéj myśli. Więcéj nie będę pisał, bo aż się serce polskie i katolickie ściska, i włosy dęba stają. Gdzie się obrócisz, to pełno swarów, kłótni, obrazy Boskiéj. Spotka się kobieta z kobietą,—dawaj się spierać, kłócić; mężczyzna z mężczyzną — również, a czasami i za łby się biorą. A kto tego narobił? Jedna baba!
Mankietnicy próbowali dwa razy przemocą zdobyć kościół w Kiczkach, ale im się nie powiodło, bo oba razy odparli ich prawdziwi katolicy, a przeważnie ze wsi Kiczek. Pobudowali więc sobie w tych stronach parę kaplic. Dnia 30 kwietnia ksiądz ich Wiechowicz poświęcił taką kaplicę we wsi Piasecznie. Wstąpiłem raz do kaplicy, gdzie się modlili odszczepieńcy. Na ołtarzu mają na środku cyborjum, po prawéj stronie obraz Matki Boskiéj Nieustającéj Pomocy, a po lewéj obraz Kozłowskiéj. Mój Boże! co za zgroza! do jakiego ogłupienia ten lud doprowadzono, że Matce Boskiéj ubliża w Anielskiém Pozdrowieniu, a modli się do Kozłowskiéj. Mankietnicy tak odmawiają tę modlitwę: „Zdrowaś Marjo-Franciszko... błogosławionaś ty i błogosławiony Oblubieniec i Małżonek twój Jezus Chrystus. Święta Marjo-Franciszko przyczyń się za nami grzesznymi... “ Tak znieważają Matkę Boską, która nam tyle łask uprosiła u Syna swojego i która jest Orędowniczką naszéj wiary i kraju naszego.
Ksiądz Suchoński, usunięty od obowiązków kapłańskich, przebywa w Cegłowie i napada na sąsiednie parafje; a że we dnie go nie puszczają, przychodzi w nocy. Sąsiad mój już był na łożu śmierci; sam byłem u niego wieczorem. W kilka godzin potém, o godzinie 11-éj wieczorem, psy uderzyły w stronę zarośli. Ja przestraszony, bo mię złodzieje nawiedzali, porywam broń do ręki, wybiegam w stronę, gdzie psy doszczekują, przyglądam się — idzie dwóch mężczyzn. Zabiegam im drogę, a oni w bok ode mnie. Krzyknąłem: Stój! — Uciekają. Ja za nimi i psy. Powiadam: Stój, bo będę strzelał! — Dopiero stanęli. A choć to była noc, poznałem przewodnika, który prowadził księdza z Panem Bogiem. Tak to księża marjawiccy nachodzą ludzi na łożu śmierci i przerabiają na mankietników. Jeżeli nie mogą zdobyć kościoła, to wkradają się nocami. Kościół zaś w Cegłowie obstawili strażą i nie wpuszczają żadnego prawdziwego księdza. Arcybiskup mianował do Cegłowa już drugiego księdza, ale oni żadnego nie dopuszczają. Sami zaś tułają się po wsiach i przeciągają lud na swoją wiarę. Ksiądz Prus, mianowany teraz do Cegłowa, przyszedł zwiedzić kościół, to go znieważyli, mówili, żeby odprawiał nabożeństwo u żyda. Poszedł do wioski Rososza, wstąpił do jednego domu, gdzie się odprawia ich modlitwa, to kobieta jedna wzięła księdza za kołnierz i wyprowadziła za drugie drzwi. Takie rzeczy w téj okolicy teraz się dzieją. J. R.
Kurjer warszawski, nr 48, 5/17 II 1899
+ Zuchwała kradzież. D. 10-go b. m., w majątku Kiczki p. Jana Rokickiego, w pow. nowomińskim, złodzieje przez okienko u szczytu weszli do stajni dworskiej i, chociaż spało tam dwóch fornalów a w sąsiedztwie pasterz, uprowadzili parę koni, wartości 350 rb. Na ślad złodziejów nie natrafiono.